- Szczegóły
-
Utworzono: piątek, 29, kwiecień 2016 09:05
-
Poprawiono: piątek, 29, kwiecień 2016 09:05
-
Bogusław Koziara
Zamieszczam analizę podpisanego w KW S.A. porozumienia przedstawioną przez przewodniczącego MZZ Kadra Górnictwo, z którą ja również się utożsamiam.
„Gdzie przykazań brak dziesięciu"
W dniu 25 kwietnia, przedstawicielom Rady Pracowników, przedstawiono dokument jaki będzie podpisywany w dniu dzisiejszym / 26 kwietnia 2016 roku / . Jest to dokument, według mojej oceny, symboliczny . Wszystkie istotne kwestie zostały zdecydowane wcześniej.
Porozumienie podpisane przez związki zawodowe jest istotne. Jest istotne nie
dlatego, że pozwala zaoszczędzić 200 mln zł / przy przychodach spółki na poziomie 6 mld zł rocznie jest to kwota pomijalna / nie dlatego, że zezwala na łączenie kopalń bo takiego pozwolenia właściciel nie potrzebuje czego dowodem było utworzenie Kopalń Zespolonych parę lat temu. Nie jest istotne z powodu zezwolenia na odejścia na urlopy górnicze, gdyż taka zgoda została udzielona w porozumieniu z 17 stycznia 2015 roku. Jest istotne bo jest dokumentem który „wyłamuje zęby" związkom zawodowym. Osobiście nie wyobrażam sobie następnej tzw. Masówki na jakiekolwiek kopalni.
Niewątpliwie ekipa rządząca zakończyła projekt zaproponowany przez poprzedników i spowodowała powstanie tzw. Nowej Kompanii Węglowej. Nazwa Polska Grupa Górnicza już z się przyjęła. Czy jest to sukces czas pokaże. Zapewne pozyskanie środków na bieżące funkcjonowanie pozwala na oddech finansowy i poukładanie przedsiębiorstwa na następne lata. Rządzącym udało się namówić całą grupę przedsiębiorstw na zainwestowanie własnych pieniędzy w górnictwo. Polska Grupa Górnicza za dwa lata ma przynosić zyski.
Uczestnicząc w procesie tzw. Negocjacji jak przewodniczący MZZ „Kadra" Górnictwo cały czas miałem nadzieje, że struktura PGG pozwoli na ciągłą współpracę finansową z dużym przedsiębiorstwem energetycznym. Liczyłem na to, że powstanie podmiot gospodarczy w którym istotnym będzie cena produktu finalnego/ energii elektrycznej, cieplnej, gazu z węgla i.t.p./ a nie cena półproduktu jakim jest węgiel kamienny. Pozwoliłoby to na zapewnienie samodzielności energetycznej naszego kraju a przy okazji utrzymanie tysięcy miejsc pracy. Wyobrażałem sobie, że polskie grupy energetyczne nie będą kupować taniej energii z Niemiec wytworzonej z rosyjskiego gazu ziemnego. Straszenie wzrostem cen energii elektrycznej jest śmieszne, w momencie kiedy państwo dopłaca potężne pieniądze do tzw. OZE. Energia z fotovoltaniki jest cztery razy droższa od energii z węgla a wiatraki „tylko" podwajają cenę prądu w gniazdku / dane ARP /. Interesem w tym kraju, o zgrozo, jest nie kopanie węgla, nie wytwarzanie energii ale jej przesył. Cena węgla spada, koszt wytwarzania energii elektrycznej spada a cena u odbiorcy rośnie / dane ARP/.
Mogę się oczywiście mylić ale wydaje mi się, że byłem w błędzie. PGG nie będzie przedsiębiorstwem łączącym kopanie węgla z wytwarzaniem energii. Najprawdopodobniej udało się pozyskać kapitał tylko na zasypanie dziury finansowej. Gdyby to była prawda, to powtórzyłaby się sytuacja ze sprzedażą kopalni Knurów-Szczygłowice. Za dwa lata kasy nie ma chyba, że stanie się cud i wzrosną ceny węgla na świecie.
I tutaj zaczynają być istotne zapisy biznesplanu jako załącznika beznadziejnego porozumienia do którego podpisania zostaliśmy zmuszeni. Albo wynik finansowy albo głęboka restrukturyzacja przedsiębiorstwa.
Nie chcę więcej biadolić. PGG musi funkcjonować Tak jak było, już nie będzie. Coś w naszym życiu kopalnianym musi się zmienić.
Do roboty.
Pozostaje mieć nadzieję, że Zarząd PGG będzie miał plan na wyprowadzenie przedsiębiorstwa na prostą. Zarząd Kompanii Węglowej, oczywiście według mojej oceny, takiego nie miał. Nie udało mi się uzyskać odpowiedzi na pytanie jak nasza firma wyjdzie z zapaści. Obawiam się, że naprawa przedsiębiorstwa poprzez zmniejszenie liczby dyrektorów przy połączeniu kopalń w molochy, zwolnieniu grupowym ostatnich pracowników z doświadczeniem i umożliwienie odejść na urlopy górnicze nie spowoduje obniżenia kosztów wydobycia do 190 zł za tonę. Takiego kosztu, w polskich realiach nie osiągniemy zatrudniając nawet Chińczyków za miskę ryżu.
Wydaje się, że umożliwienie ewakuowania się z branży poprzez urlopy górnicze jest największym o ile nie jedynym sukcesem ruchu związkowego. Acha, zostaje jeszcze jeden ale to już ostatni element ratujący polskie górnictwo. Należy zwolnić w trybie natychmiastowym wszystkich nadsztygarów. I tak ich nikt nie lubi.
Nadsztygar
przodkowych urządzeń elektrycznych,
oddelegowany do pracy związkowej
Krzysztof Stanisławski